Dwie płaskie stopy – moje Wielkie Nauczycielki / Two flat feet – my Great Teachers

Image

„Oddychaj. Wszystko będzie dobrze. Po prostu oddychaj. Oddychaj i przypomnij sobie wszystkie równie trudne sytuacje z przeszłości. Wszystkie chwile, gdy byłaś tak samo niespokojna i przytłoczona. Gdy tak samo bolało. I przypomnij sobie, jak za każdym razem dawałaś sobie radę. Życie wystawiło cię już na tyle prób, a ty – niezależnie od tego, jak trudno bywało – wszystkie je przetrwałaś. Oddychaj i zaufaj, że tym razem też ci się uda. Walka to część procesu. Dopóki się nie poddasz i będziesz napierać do przodu, nieważne jak beznadziejnie wygląda sytuacja – dasz radę.” Daniell Koepke

Gdy po pierwszych łzach wzruszenia i radości na mecie zaczęliśmy iść w stronę samochodu, okazało się, że nie mogę chodzić.

Ból w stopach wrócił z taką siłą, że z trudem na nich stałam. Próbowałam się rozciągnąć, ale nie pomogło. Dreptałam więc uwieszona na ramieniu Michała i nie mogłam uwierzyć, że te same stopy biegły przed chwilą z taką lekkością.

Krok za krokiem. Do samochodu. Nagle każdy metr stał się wyzwaniem.

Za plecami miałam ponad 42 kilometry pokonane radosnym, sprężystym krokiem.

Kim byłam, lecąc do mety? Co mnie niosło? Skąd wzięła się tamta siła? I ta przytykająca radość? I przede wszystkim – jak mogę to podać dalej?

Postanowiłam pobiec, żeby podzielić się energią, którą od Was dostaliśmy. Zrobić coś, co będzie trudniejsze niż powiedzenie „dziękuję”. Chciałam dać z siebie więcej, niż pozornie miałam do zaoferowania. 6 tygodni przygotowań to mało. A jedna się udało.

Napisałam wcześniej, że jeśli mi się uda, będzie to dowód na to, że wszyscy jesteśmy zdolni do większych wyczynów, niż nam się wydaje. I pokazać, jak wiele mogą dać wszystkie – czasem z pozoru niewiele znaczące – gesty. Jak niezłomną wolę walki obudziliście w nas, gdy tej woli potrzebowaliśmy.

Chciałam też pokazać wszystkim ludziom będącym w trudnej sytuacji – niekoniecznie onkologicznej – że jesteśmy znacznie silniejsi, niż nam się wydaje. W każdym z nas żyje bohater, trzeba go tylko przywołać w odpowiednim momencie.

Wciąż szukam słów na to, co wydarzyło się tamtego dnia. Przestały mnie obowiązywać ograniczenia płynące z ciała. Byłam gdzie indziej, w bardzo pięknym miejscu. Nigdy wcześniej nie udało mi się z taką łatwością odciąć od fizycznego bólu. W pewnym momencie sięgałam do rezerw, o których istnieniu nie miałam pojęcia. I nie były to moje osobiste rezerwy – to było coś znacznie więcej. Przez całą drogę kontemplowałam wdzięczność za wszystko, co dla nas zrobiliście. Nie mam wątpliwości, że to ona niosła mnie do mety, zwłaszcza po trzydziestym kilometrze. To ona dała mi dostęp do wytrzymałości znacznie przekraczającej moją własną. To dzięki niej udało mi się prawie bezboleśnie pokonać ten dystans. Na jakimś poziomie byliście tam wszyscy ze mną.

Dwie płaskie stopy – moje wielkie nauczycielki – udzieliły mi bardzo cennej lekcji tego dnia. Problemy pojawiają się, gdy tracimy z oczu cel. Dopóki koncentrujemy się na tym, co chcemy osiągnąć, możemy wszystko.

Dziś wiem, że jeśli chcę wspiąć się pod górę, muszę postawić sobie cel, przygotować się dobrze, a potem po prostu iść przed siebie małymi, pewnymi krokami. Każdą drogę do celu, nieważne jak wielkiego i imponującego, da się podzielić na małe, osiągalne etapy. Czasami to, czego uczymy się po drodze, okazuje się ważniejsze od dotarcia do mety.

Cokolwiek nam się przytrafia, niezależnie od tego, czy wydaje się dobre, czy złe, łatwe, czy trudne, przyjemne, czy bolesne – jest szansą na rozwój. Niezależnie od okoliczności, zawsze mamy moc decydowania, w którym kierunku podążamy. Zawsze mamy wybór. I zawsze możemy być szczęśliwi.

I jeszcze raz – dziękuję Wam za wszystko!

***

“Breathe. It’s okay. You’re going to be okay. Just breathe. Breathe, and remind yourself of all the times in the past you felt this scared. All of the times you felt this anxious and this overwhelmed. All of the times you felt this level of pain. And remind yourself how each time, you made it through. Life has thrown so much at you, and despite how difficult things have been, you’ve survived. Breathe and trust that you can survive this too. Trust that this struggle is part of the process. And trust that as long as you don’t give up and keep pushing forward, no matter how hopeless things seem, you will make it.” Daniell Koepke

When – after first tears of emotion and joy at the finish line – we started walking towards the car, I realized I couldn’t walk.

Pain came back to my feet came back so badly I wasn’t able to stand on them. I tried to stretch but it didn’t help. So I toddled tied to Michał’s shoulder and couldn’t believe these feet were running a while ago so easily.

Step by step. To the car. Suddenly every meter’s become a challenge.

I just run more than 42 km with joyful, springy steps.

Who was I, flying to the finish line? What was carrying me? Where did the power come from? And this overwhelming joy? And most of all – how can I pass it along?

I decided to run marathon to share the energy you’ve given us. To do something more difficult than saying “thank you”. I wanted to give more than I seemingly was able to offer. Six weeks for training is not enough. But I did it.

I wrote earlier that if I succeed, it would proove we’re all capable of greater accomplishments than we think. And show how valuable are all gestures – even those that might seem insignificant. How much power they’ve awaken in us when we needed it the most.

I also wanted to show all the people in a difficult situation – not necessarily cancer related – that we’are much stronger than we think. In each of us are heroes, speak to them at the right time and they will come forth.

I am still seeking words for what happened that day.

Body limitations couldn’t stop me. I was somewhere else, in a very beautiful place. Never before I’ve managed so easily to cut off physical pain. At one point I’ve reached into reserves that I had no idea existed. They were not my personal reserves though – they’re something much greater. I was contemplating my gratitude for all you’ve done for us along the way. I’ve no doubt it carried me to the finish, especially after the thirty kilometer. It gave me access to much more than the strength of my own. Thanks to it I was able to overcome the distance almost painlessly. At some level you were all there with me.

Two flat feet – my great teachers – taught me an important lesson that day. Problems are what happens when we take pur eyes off the goal. As long as we focus on the destination we can do everything.

Today I know that if I want to climb a mountain, I need to set a goal, prepare well, and proceed in small, sure steps. Any achievement, no matter how large or imposing, can be broken down into small, manageable steps. Sometimes things we learn on the journey turn out to be more important than reaching the destination.

Whatever happens to us, whether we call it good or bad, easy or difficult, pleasurable or painful – is an opportunity for us to grow. Whatever arises, we always have the power to set the direction. We always have a choice. We can always be happy.

And once again – thank you for everything!

This entry was posted in Inspirational, Life Couching, Marathon, Motivational, Self Development and tagged , , . Bookmark the permalink.

4 Responses to Dwie płaskie stopy – moje Wielkie Nauczycielki / Two flat feet – my Great Teachers

  1. Mira's avatar Mira says:

    Marta, tak jak napisalas “I zawsze mozemy byc szczesliwi.” – i niezaleznie czy pada deszcz, czy swieci slonce, jest piekny dzien! Bardzo lubie czytac Twoje pisanie….dziekuje!

  2. Dziekuje Ciociu, a ja zaczynam sie uzalezniac od Twoich pieknych komentarzy 😉
    Rzeeczywiscie – kiedys tego zupelnie nie rozumialam, az w koncu, gdy wlasciwie mialam dwa wyjscia – albo sie zalamac, albo cieszyc tym, co jest – olsnilo mnie, ze jesli sie uwolnic od negatywnych mysli, zawsze jest pieknie, bo dookola jest cala masa okazji do zachwytu!
    Calujemy wszyscy mocno!

  3. gabbie2013's avatar gabbie2013 says:

    Reblogged this on Gabbie 2013 blog.

  4. beatzkane's avatar beatzkane says:

    Reblogged this on Beatz kane Blog 143.

Leave a reply to gabbie2013 Cancel reply